Jak pomóc córce/synowi choremu/chorej na bulimię?
Jak mam pomóc? Co robić, by zaczęli normalnie się odżywiać? Jak wyleczyć bulimię? Takie pytania słyszę bardzo często od rodziców, bliskich, partnerów chorych osób. Przede wszystkim ważne jest to, czy sam chory chce z tego wyjść. To choroba głowy i to od głowy musi się zacząć.
Decyzja o podjęciu terapii musi wyjść od chorego
Nie zmusisz nikogo do wyleczenia choroby. Przymus nie spowoduje, że twoje dziecko podejmie walkę, mogą występować nawroty choroby. Oczywiście, gdy mowa o skrajnej anoreksji, szpital niejednokrotnie uratuje choremu życie.
Pamiętaj! Każdy nałogowiec musi samodzielnie dojść do momentu, w którym stwierdzi, że nałóg mu szkodzi – nie pomaga ani nie daje ulgi, tak jak do tej pory myślał. Nierzadko zdarza się, że zachowanie bliskich podtrzymuje chorego przy chorobie – „Skoro mam lepsze relacje podczas choroby, to rezygnując z niej, je stracę”. Pokaż, że wasze relacje nie są zależne od choroby i będą trwały nawet wtedy, kiedy dziecko się wyleczy. Przykładem są najczęściej rodzice, którzy na co dzień są bardzo zapracowani. Gdy lekarz podaje diagnozę, to rodzice starają się być jak najczęściej i najdłużej z dzieckiem. Nic w tym dziwnego. Niektóre moje podopieczne bały się wyjść z choroby, ponieważ obawiały się, że stracą te relacje i że rodzice wrócą do starego harmonogramu dnia.
W swojej pracy spotykam się też z tym, że rodzice pragną wynagrodzić swoim dzieciom chorobę. To tylko umacnia przekonanie o chorobie jako przyjaciółce. Nie oznacza to wcale, że musisz odciąć się od dziecka! Zdecydowanie nie. Okazuj uczucia, rozmawiaj, nie oceniaj.
Nie skupiaj całej uwagi na jedzeniu
To pacjent wyznacza cele terapii. Jednym z nich jest pokazanie, że istnieją inne obszary, na których warto skupić swoją uwagę. W przypadku zaburzeń odżywiania, chory całą swoją uwagę kieruje na jedzenie oraz na wygląd. Jeżeli rodzina lub bliscy cały czas się tym interesują (ile je, jak je, co je), to nieświadomie w ten sposób nadają wyższy priorytet jedzeniu. Zwracanie na to uwagi w niczym nie pomaga. To pacjent potrzebuje odzyskać zdrową relację z jedzeniem, nacisk rodziny nie polepszy sytuacji.
Po napisaniu tego akapitu, słyszę w głowie głos mamy, która mówi: „Jak nie będę jej pilnowała z jedzeniem, to na pewno nic nie zje i umrze!”. Moje pytania brzmią: „Czy całe życie będziesz tak kontrolowała dziecko? Kiedy ono samo będzie mogło się czegoś nauczyć?”. Jeżeli kogoś wyręczasz w pewnej czynności, to zabierasz mu możliwość rozwoju w tym obszarze. Jeśli dziecko jest wyręczane całe życie np. w sprzątaniu, to jako dorosły nie będzie potrafił tego robić, bo jak i kiedy miał się tego nauczyć? Pozwól dziecku zdobywać własne, nawet bolesne doświadczenia. Zawsze jest możliwość umieszczenia dziecka w szpitalu i użycia sondy, jeżeli faktycznie nie będzie innego wyjścia. Jest możliwość podjęcia pewnych kroków prawnych, ale tu UWAGA – traktuj je jako ostateczność, a nie pierwszy krok.
Moimi najlepszymi doświadczeniami w życiu są popełnione błędy. Dlaczego? Bo wiele mnie nauczyły. Thomas Edison, twórca żarówki mawiał: „Nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10.000 błędnych rozwiązań”.
Daj choremu dużo miłości!
Bez ironii i sarkazmu. Podejdź, przytul i powiedz tylko dwa słowa: „Kocham Cię”. Nie dodawaj do tego żadnych zbędnych epitetów. Nie rób też tego na siłę, bo zostanie to odebrane w zły sposób. Twoje wsparcie jest kluczowe. Naucz się słuchać, co chory do Ciebie mówi. Nie oceniaj, nie krytykuj, nie wyśmiewaj, nie bagatelizuj. Po prostu bądź.
Unikaj zwrotów typu:
- Twój problem, Twoja sprawa.
- Nikt nie powiedział, że życie jest sprawiedliwe.
- Przestań się nad sobą użalać. Weź się w garść.
- Zawsze masz bulimię?
- Staraj się nie wymiotować.
- To tylko twoja wina.
- Myślę, że bulimia jest sposobem ukarania nas.
- Nie masz już dość? Ciągle tylko: „ja, ja, ja”.
- Inni mieli gorzej niż Ty, a nie mają bulimii.
Dlaczego? Czy używalibyście tych zwrotów do osoby, która ma zapalenie gardła albo oskrzeli? Brzmiałoby to głupio? Bulimia to też choroba.
Co mówić?
- Jestem dla Ciebie.
- Nie jesteś w tym sam/sama.
- Jesteś dla mnie ważny/ważna.
- Będę przy tobie w tym trudnym czasie.
- Postaram się pomóc lub poszukam pomocy u innych – przyjaciół, specjalistów.
- Nie zwariowałeś (-aś), to choroba zmieniła Twój sposób patrzenia na świat.
- Istnieją sprawdzone metody leczenia choroby. Możesz ich spróbować.
- Rozumiem, że to dla Ciebie bardzo trudne i że cierpisz.
Może nie potrafię w pełni zrozumieć, co dokładnie czujesz, ale masz moje pełne wsparcie i zaangażowanie w zdobywaniu wiedzy o Twoim stanie zdrowia oraz skutecznych metodach leczenia. Każda choroba kiedyś mija, zajmuje to więcej lub mniej czasu, ale nigdy nie trwa wiecznie. Poradzimy sobie. Przykro mi, że cierpisz. Nie mam zamiaru Cię opuścić. Mam zamiar zadbać o siebie, więc nie musisz się martwić, że Twój ból może mnie zranić.
Dobrym sposobem na przeprowadzenie rozmów jest komunikat JA. By poznać komunikat JA kliknij TUTAJ.
Sprawdź, czy mówicie tym samym językiem
Niby banalnie, ale najbardziej problematycznie. Wielu rodziców skupia swoją uwagę na tym, by zapewnić wszelkie dobra materialne dziecku. By miało to, czego potrzebuje i nie odstawało od reszty. Pysznie, ale czy tylko o to chodzi?
Dam wam przykład z mojego życia. Moja mama, jak sama o sobie czasem mówi, jest z chłodnego chowu. O co chodzi? Dziadkowie to pokolenie wojenne, które nie było nauczone, jak rozmawiać o uczuciach, problemach. Po wojnie nie było takiego dobrobytu, jak teraz, więc całą swoją uwagę babcia kierowała na utrzymanie rodziny, bo dziadek zmarł wcześnie. Jej celem było zapewnienie swoim dzieciom jedzenia i ubrań. Na inne rzeczy nie miała czasu. Największym marzeniem mojej mamy było otrzymanie łyżew. W tamtych czasach nie było to tak łatwe, jak dzisiaj. Dla babci najwyższym priorytetem było zapewnienie podstawowych potrzeb mojej mamie, o innych potrzebach nie myślała.
Tak więc moja mama wyniosła taki wzorzec z domu. Uważała, że w ten sposób pokazuje mi miłość (zarabianiem pieniędzy, gotowaniem, prasowaniem). Dla mnie jako dziecka liczył się czas, jaki mi poświęcała – wspólne spędzanie czasu, przytulanie. Mama często cytowała babcię: „za kocham Cię, chleba nie kupię”. Po latach odkryłam, że mówimy w innych językach. Mama mówiła „kocham Cię” za każdym razem, gdy kupowała mi jakieś ubranie (nawiązanie do jej potrzeb z dzieciństwa), ja czułam się sfrustrowana, bo potrzebowałam przytulenia i uwagi, a nie kolejnej rzeczy.
Dzisiaj się z mamą z tego śmiejemy. Gdy ona coś mi kupi, ja mówię: „A nie taniej Ci będzie powiedzieć KOCHAM CIĘ?”.
Pomagaj mądrze
Nie przewracaj życia do góry nogami, nie zmieniaj się w strażnika zdrowego odżywiania – chory/chora nie mają wpaść nagle w ortoreksję. Możesz pomóc inaczej – na przykład przez jakiś czas nie kupuj tzw. zapalników (głównie są to słodycze, białe pieczywo, fast foody). W końcu, kiedy alkoholik walczy o trzeźwość, w domu nie ma alkoholu, prawda? Pomoc to również wyznaczanie granic, nie wyręczanie chorego. Bywa tak, że dziewczyny nie chcą wyjść z bulimii, bo „dzięki” chorobie mają lepsze relacje z rodziną lub łatwiejsze życie. Nie oznacza to, że masz ignorować, dystansować się od chorej i robić jej piekło. Zapewnij ją, że twoja miłość, wsparcie i uwaga będą dla niej zawsze nawet, kiedy się wyleczy.
Porozmawiaj szczerze
Czasem najlepiej jest otwarcie zapytać chorego, jak można mu pomóc, jakie zachowania i reakcje z naszej strony mu pomagają, a jakie szkodzą. Wspólne opracowanie planu oraz wyznaczanie celu jednoczy ludzi. To też jest sygnał dla dziecka, że może z Tobą porozmawiać. Miej jednak na uwadze, że możesz usłyszeć coś, co niekoniecznie Ci się spodoba. Nie wybuchaj w takiej chwili złością, bo uzyskasz efekt odwrotny od planowanego. Każdy z nas ma prawo mieć własne zdanie. Zamiast złości: „Jakim prawem tak do mnie mówi?!”, może warto zadać sobie pytanie: „Co sprawia, że tak mi odpowiedziała?”.
Gdy próbowałam otworzyć się przed moją mamą, a ona na mnie krzyczała (dzisiaj wiem, że to był stres i poczucie bezradności względem mojej choroby), to zamykałam się w sobie. No bo, po co mam jej coś mówić i jeszcze OPR za to dostać?
Udajcie się razem na terapię
Zaburzenie odżywiania to nie tylko problem chorego. Wynika on z wielu czynników, które wymagają przepracowania.
Pamiętajmy proszę, że bulimia to choroba i nikt nie wybiera sobie takiego stanu zdrowia i ducha. To czas, w którym wsparcie bliskich osób jest kluczowe w powrocie do zdrowia.
JEŻELI POTRZEBUJESZ POMOCY, TO NAPISZ DO MNIE. NIE MUSISZ SAMOTNIE PRZEZ TO PRZECHODZIĆ.